środa, 4 września 2013

Mała królewna

Była sobie mała królewna, która miała to szczęście, że urodziła się w kochającej rodzinie. Król i królowa robili wszystko, aby dziewczynka była szczęśliwa. Miała najpiękniejsze stroje, jeździła w dalekie podróże, rozwijała swoje umiejętności taneczne, muzyczne, językowe. Rodzice wybrali dla niej najlepszą szkołę, najlepsze towarzystwo, najlepsze wszystko... Zaplanowali jej przyszłość, jej marzenia, jej szczęście... Dziewczynka była bardzo szczęśliwa, aż któregoś dnia zakochała się w nie tym księciu, który był jej przeznaczony. Król i królowa nie mogli pogodzić się z myślą, że ich córka chce zrobić coś wbrew ich woli... Standardowe zakończenia tej bajki są dwa... Rezygnujemy z własnych marzeń a dla wygody i spokoju pozostajemy w naszej strefie komfortu. Zostawiamy wtedy księcia z bajki i wracamy do księcia wybranego przez innych... albo podążamy jedyną i wyjątkową dla nas życiową drogą, podejmując ryzyko i biorąc odpowiedzialność za siebie. Wtedy idziemy w kierunku szczęścia, radości, miłości pokonując po drodze prawdziwe przeszkody. Pamiętajmy, że jedynie prawdziwe przeszkody mogą dać nam radość z odczuwania prawdziwego szczęścia. Łatwiej żyć życiem serialowych bohaterów, ale czy to na pewno jest to, o czym w głębi duszy marzymy...Poszukajmy własnego marzenia... zamieńmy go na cel... żyjmy pełnią życia... może okazać się, że zakończeń bajki o małej królewnie jest więcej...:-)

wtorek, 3 września 2013

Życie w kolorze blue...

Moje życie jest w kolorze blue. Może z energią pomarańczy i spokojem zieleni. Żółty rozświetla moje myśli a różowy dodaje radości. Czasami sięgam po odrobinę złota, aby przywrócić blask mojego serca. Pod czerwienią ukrywam brak pewności siebie a brązem dodaję sobie powagi. Pracując na co dzień z ludźmi widzę, że dużo w nich szarości. Prawdziwe kolory uciekają pod presją czasu, otoczenia, tego co wypada i co trzeba. Boimy się tego co nowe i nieznane. Szukając kolorów w naszym życiu bardzo często zatrzymujemy się na rozwiązaniu biało - czarnym - coś jest dobre a coś złe... ktoś jest przyjacielem albo wrogiem... spotkanie się udało lub nie... Często uciekamy w czerń - nie nadaję się do tego, nie mam wystarczającej wiedzy, potrzebuję czasu, nikt we mnie nie wierzy, ludzie to krytykują, na pewno mi nie wyjdzie, to bez sensu... A może w tym bezsensie warto znaleźć chociaż odrobinę sensu na początek - zrobić pierwszy krok, aby zobaczyć światełko w tunelu. Poszukać rozwiązań tam, gdzie ich wcześniej nie szukaliśmy i zastanowić się, które z nich będzie najbardziej cwane, a które bezczelne, najbardziej wykręcone, seksowne a może najtrudniejsze czy najłatwiejsze. Czasami warto zaryzykować, aby zobaczyć świat w kolorach tęczy...