niedziela, 17 listopada 2013

Emocjonalna kolejka do lekarza.

Bo jesteś
Kimś, kto cierpieniu rzuca w twarz cierpliwość,
Kto znosi ciosy i dary Fortuny
Z równym spokojem [...]
Wskaż mi człowieka, który umie nie być
Potulnym niewolnikiem namiętności -
A wpuszczę go, jak Ciebie, w samo sedno,
w najgłębszą głąb, w wewnętrzne serce serca..
                                                                                 Hamlet do swego przyjaciela Horacja

Zapewne każdy z nas był kiedyś u lekarza. Otrzymał numerek z ustaloną godziną wizyty. Przyszedł na czas a tu 5 osób czekających na wizytę i każda na tą samą godzinę. Każda osoba niezadowolona, spiesząca się, krzycząca, obrażona, wyrażająca swoje bardzo negatywne emocje... Siedząc w kolejce u lekarza obserwowałam zachowania ludzi. Zastanawiałam się, dlaczego sytuacja przewidywalna może powodować tak dużo negatywnej energii. Postępujemy mechanicznie, innych oceniamy tylko poprzez własny pryzmat. Jak często podnosimy głos z pretensjami w sytuacjach, w których jakiś czas temu zachowaliśmy się podobnie. Jak szybko zapominamy o tym, że życie jest nieprzewidywalne i wszystkiego nie można zaplanować do końca. Emocje są bardzo ważne w naszym życiu. Ulegamy emocjom negatywnym, ale też pozytywnym. Przychodzą do nas, żeby nam o czymś powiedzieć. Pani złość przypomina, abyśmy chronili własnych granic, wartości. Pani bezradność podpowiada, że czas, aby zwrócić się do kogoś o pomoc. Pani frustracja przekonuje, aby coś zmienić, poszukać nowych rozwiązań. Pan lęk mówi do nas - zatrzymaj się! spróbuj określić demona. Pani radość z kolei podpowiada, aby działać, cieszyć się, dzielić wynikami. A pani miłość daje poczucie spełnienia. Życie bez emocji jest puste, smutne, przewidywalne. Musimy jednak pamiętać, aby przede wszystkim były one adekwatne do okoliczności.

środa, 13 listopada 2013

Polska odzyskała niepodległość 95 lat temu - a Ty kiedy odzyskasz swoją...?

Czy wiesz, że każdy z nas jest pod zaborami. W każdym wieku ktoś inny nad nami chce mieć władzę. Pierwsi pojawiają się rodzice i wtedy w zależności od ich mądrości, albo korzystamy z rodzinnej sielanki albo z niecierpliwością czekamy na okres buntu, dojrzewania, walki o własne wartości i lepsze życie. W między czasie wkrada się system edukacyjny. Pod jego zaborem uczymy się z góry ustalonych, zaplanowanych  schematów postępowania - dowiadujemy się co jest dla nas najlepsze. Wiemy jak zdawać testy, odróżniamy kujona od lesera, nie rozumiemy nauczycieli a lektury szkolne to zło konieczne. Nauka staje się naszym życiem lub piszemy ściągi, aby mieć czas na to, co chcemy robić naprawdę. Bycie pod zaborami jest bezpieczne, dlatego kiedy szukamy własnej wiary nie czerpiemy ze źródła tylko przyłączamy się do kościoła, wyznania, czasami do sekty. Czujemy się bezpiecznie postępując jak inni, bo przecież tyle ludzi nie może się mylić... Jak często jest tak, że nie wierzymy w to, co robimy, ale ślepo podążamy za tłumem. Kolejny zabór, który skutecznie decyduje o naszym życiu to telewizja i idąca za nią komercja, kasa, biznes, pozorne życie w serialach i wszechogarniające nas reklamy. Wybieramy to co modne. Jak cała Polska tańczy to tańczymy, jak gotuje to gotujemy, jak płacze to płaczemy. Czy to nie oznacza, że moda narusza naszą suwerenność? Tylko co się stanie jak odzyskamy wolność - czy po 95 latach możemy powiedzieć że nasz kraj jest szczęśliwy, spełniony, rozwinięty? Boimy się wolności, bo jest trudna, bo już nie można zwalić na nikogo źle podjętych decyzji. Nie wystarczy się wyspowiadać, zwalić na rodziców, pracodawców, system. Warto jednak zaryzykować, aby być sobą - cieszyć się każdym dniem, uśmiechać i robić rzeczy dla siebie ważne. Warto, bo dzięki temu możemy innych wziąć pod swój zabór ten wymarzony, szczery i prawdziwy. Pokazać szczęście dnia codziennego, życia tu i teraz.

wtorek, 5 listopada 2013

Cel Celer Celest

Poszukajmy własnego marzenia... zamieńmy go na cel... żyjmy pełnią życia... :-) Co zrobić, aby nasz  cel życiowy był celest ten najlepszy z najlepszych. Na pewno zatrzymać się..., znaleźć wolną przestrzeń dla siebie i swoich myśli... i zadać sobie kilka pytań...? Czyli po prostu QUO VADIS. Niby takie proste, ale w naszej ucieczce przed lękami bardzo często zbaczamy z drogi realizacji własnych celów. Realizujemy cele korporacji, partnerów, rodziców, przyjaciół, dzieci. Naszym celem staje się wygodne funkcjonowanie, bez problemów, bez konfrontacji. Decydujemy się podążać za życiem innych, rozwiązujemy ich problemy, spełniamy ich marzenia czując gdzieś w środku, że jak im nie wyjdzie to nam nie będzie z tym tak źle, jakby to nam nie wyszło. Z drugiej strony wykorzystujemy innych, aby to oni realizowali nasze potrzeby. Udajemy słabości, aby to inni musieli być silni. Żyjemy nie naszym marzeniem, wręcz skradamy marzenia innych i dopasujemy się do nie naszej rzeczywistości. Jest też tak, że decydujemy za innych, nie dając im możliwości wyboru.
Znalezienie własnego marzenia dla niektórych z nas może być trudne. Ja swoje szukałam bardzo długo. Na kolejnych etapach życia wydawało mi się, że stawiane przeze mnie cele są moje, prawdziwe. Zrealizowałam jeden - szybko stawiałam sobie kolejny. Nie miałam czasu zastanowić się, dlaczego realizacja celu daje mi tak mało radości. Satysfakcja starcza na krótko. Pojawia się kolejna potrzeba i kolejna i kolejna... Ale czy to były na pewno moje potrzeby? W pogoni za realizacją celów zapomniałam, co jest dla mnie najważniejsze... Czy może być coś ważniejszego od szczęścia? Trudno jest wejść na drogę zmiany, jeszcze trudniej tą drogą kroczyć a z drugiej strony warto czasami zboczyć, aby przekonać się co w życiu jest najważniejsze.
W życiu tak jak w firmie musi być wizja, misja i strategia. Kto przyłącza się do mojej? Być szczęśliwym, żyć tu i teraz, słuchać głosu serca... :-)