Miałam ogromną przyjemność zagrać w przedstawieniu przygotowanym przez rodziców dla dzieci w przedszkolu. Byłam Dziewczynką z Zapałkami. Panie obsadzając mnie w tej roli nie miały pojęcia, że od paru lat każdego dnia zapalam "zapałkę" i w jej blasku staram się zobaczyć moją wymarzoną przyszłość.
Jak każdy z nas jestem w drodze. W drodze do swojego celu, do tego kim chcę być, jakimi ludźmi chcę się otaczać, dla kogo chcę żyć i czego chcę dokonać. Konsekwencja w dążeniu do celu powoduje, że w naszym życiu musimy wprowadzać zmiany. Albert mówił, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów. Zmiana jednak wiąże się z ryzykiem. Nigdy nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Okoliczności często nas zaskakują. Popełniamy błędy - to co w jednej chwili wydaje nam się być prawdą absolutną za chwilę okazuje się być mało ważnym elementem tła. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy dana zmiana spowoduje więcej korzyści, czy strat. Musimy jednak pamiętać, że wprowadzając jedną zmianę, która jest niesatysfakcjonująca możemy wprowadzić następną i następną i kolejną. Czasami tylko jeden drobiazg, jedno słowo, jedno spotkanie dzieli nas od pełni szczęścia a odkładamy to w nieskończoność. Dzięki temu, że podejmujemy ryzyko szukając naszego prawdziwego celu życia, każdego dnia spotyka nas coś innego. Czasami rzeczywistość nas zaskakuje, czasami smuci, czasami daje satysfakcję, a czasami czujemy pełnie szczęścia. Im więcej celów zrealizowałam tym bardziej zastanawiam się, czy ciekawsze jest osiągnięcie celu, czy ścieżka, która nas do tego prowadzi. Droga sama w sobie może być celem - aby każdego dnia odczuwać szczęście i satysfakcje z życia teraźniejszością.
W naszej przedszkolnej bajce Dziewczynka z Zapałkami spełniła swoje marzenie - została zaproszona na Wigilię i spędziła ją w blasku przepięknej choinki z cudowną rodziną. Mimo tego, że po drodze do celu wyśmiewały się z niej dzieci, a nikt nie chciał kupić od niej zapałek. Rozejrzyjmy się dookoła może ktoś właśnie zapalił zapałkę - spełnijmy jego marzenie... ;-) Na pewno zdążymy przed Wigilią... .
Inspirujące. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję. Miło przeczytać, że kogoś zainspirowałam!
Usuń