"Człowiek pozbawiony złych nawyków może mieć gorsze."
Ze zmianami jest tak, że często wynikają nie z naszych samodzielnych intencji tylko z okoliczności przyrody. Dlaczego tak jest...? Zmiana sama w sobie jest trudna i nie ma tu znaczenia czy chcemy zmienić się na gorsze czy na lepsze. Oczywiście z doświadczenia wiemy, że zmiana złego nawyku na dobry jest trudniejsza - bo łatwiej jest nauczyć się palić niż potem to palenie rzucić. Ale czy na pewno...?
Wszystko zależy od naszej wewnętrznej motywacji. Jeżeli ktoś kiedyś uczył się palić to doskonale wie, że jego motywacja nie wynikała tylko i wyłącznie z chęci zaciągania się przepysznym dymem tytoniowym. Dawała przede wszystkim pozorne poczucie bycia dorosłym, przynależności do jakiejś grupy (np zajebistych ludzi chodzących na fajkę), bycia na bieżąco z tym, co się dzieje w towarzystwie. Palenie papierosów nie było motywacją samą w sobie. Można było wykazać się uprzejmością i poczęstować fajką znajomych albo wykazać się sprytem i znaleźć frajerów, którzy fajkami częstowali. Niektórzy również prezentowali wyjątkowe umiejętności puszczania dymka. Jak widzicie powodów, aby zacząć palić było naprawdę dużo!!! A jak z rzuceniem...? Skoro już przyzwyczailiśmy się do wszystkich tych przyjemnych doznań, skoro zapalenie papierosa uaktywnia w naszym mózgu miłe wspomnienia to jak tu teraz pożegnać się z nałogiem. Przede wszystkim trzeba znaleźć motywację. Motywacja w stylu: "Rzuć to palenie, bo śmierdzi w całym domu; trujesz dzieci; niepotrzebnie wydajesz kasę" NIE DZIAŁA, chyba że bardzo zależy nam na osobie, która te słowa wypowiada. Niestety najczęściej zależy nam na własnym dobrym samopoczuciu i to my musimy zapragnąć tej zmiany. Jeżeli nasza motywacja jest zbyt słaba, ale próbujemy się ze zmianą zmierzyć to jest jak na obrazku... Najpierw walczymy... "Co ci przeszkadza moje palenia, muszę mieć coś z życia... itp" Gdy znajdujemy się na dnie szukamy jakieś tratwy ratunkowej i wtedy pojawiają się rozwiązania - zastępowacze: papieros elektryczny, tabletki, hipnoza, słodycze w nadmiernych ilościach i inne cudawianki. Ostatecznie albo wracamy do tego, co było albo jeden nałóg zastępujemy innym nałogiem.
Pamiętajmy, aby na początku drogi zastanowić się, czy chcemy dokonać zmiany nałogu, czy chcemy przestać być nałogowcami. Ja kibicuję za tym, aby uwolnić się od każdego nałogu nawet od tego, który pozornie nie szkodzi, a w zamian za to wprowadzać świadomie zdrowe, przynoszące korzyści nawyki. Tego Wam życzę w Nowym Roku... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz